Pisownik

Chwila zapomnienia

Zapomnijmy o kosmosie

gwiazdach i zodiakach,

nieugaszonym papierosie,

o polnych czerwony makach.

Że dzień i noc to jest doba,

dzieli się na pół,

on ci się podoba,

do obiadu nie nakryty stół.

Zamknij oczy na zmartwienia,

wosk topnieje,

Gdzie podziały się twoje marzenia?

Szybko, bo wiatr je zwieje!

Przestań myśleć o kochaniu

słońcu, które grzeje,

rzęs malowaniu,

zaczarowanym wzgórzu…

Zapomnij się na chwilę……

Pan Brak

Uparcie dążycie do bycia w dwuosobowym stadzie – Ty i On.

On przygarnia Ciebie a ty przygarniasz jego. Postanawiacie spędzić resztę życia razem.

To takie proste.

Postanowić.

Dbać o siebie i w zatroskaniu pytać co wieczór po całym dniu niewidzenia się – Jak minął Ci dzień? Co mogę dla Ciebie zrobić?

To takie trudne.

I przeszywająco smutne, kiedy tego nie ma.

Kiedy w miejsce opiekowania się sobą wkracza BRAK.

Brak jest rodzaju męskiego i zawiera w sobie słowa „rak”.

To zrozumiałe.

Rak zabiera Ci wszystko, a przede wszystkim siłę, żeby coś zmienić.

On jest chory na raka. Nie ma już siły, żeby cokolwiek Ci dać.

Ty nie masz już siły, żeby udowadniać, że zasługujesz na więcej.

Braki mają różną postać i każda z nich jest niebezpieczna.

Brak wspólnego snu, brak zrozumienia, brak kwiatów, brak spokoju, brak zakochania.

Brak jest nowym gościem w Waszym domu.

Mieszka według uznania – w jadalni, wtedy nie celebrujecie wspólnego posiłku.

W sypialni – wtedy zabiera drugą połowę łóżka.

W łazience – nie przeglądacie się razem w lustrze robiąc głupie miny.

W kuchni – nie wypakowujecie wspólnie zakupów.

Na tarasie – nie siedzicie tam razem do późnych godzin nocnych patrząc w niebo.

Brak panoszy się po całym domu. I po całym Waszym życiu.

A tak uparcie chcieliście być razem.

Razem z Panem Brakiem.

Tatu, zgadnij!

I choć nie powiedziałeś do mnie nic od 5 lat,

to zastanawiam się o czym byśmy właśnie rozmawiali.

Umiem już czytać z Twoich oczu,

rozumiem ruch górnej wargi,

odgaduję, co mógłbyś powiedzieć,

gdybyś mówił.

Afazja to taka gra w zgadywanie.

Nie mówisz Ty, zgaduję ja!

Nie zapadła kurtyna milczenia.

To zawalił się cały mój dziecięcy świat.

Nie ma taty.

Odgadnę czy smakuje ci obiad,

ale nigdy nie odgadnę, dlaczego to my musieliśmy zagrać w tą grę…

Jak lampka szampana

Bardzo się niepokoję.

Jesteś lampką szampana, która stoi na brzegu stolika.

Boję się, że przechodząc mogłabym Cię strącić.

Rozpadłbyś się wtedy na drobne części,

a ja nie umiałabym się z tego pozbierać.

Podaję Ci się skruszona jak cukier puder,

a mimo to, dalej nie mogę Cię rozgryźć.

Jeśli jednak przypadkiem dostrzeżesz we mnie dobry materiał na kotwicę,

wyciągnij ją i zarzuć.

Podryfujmy na razie blisko lądu.

Może kiedyś wypłyniemy na ocean…