Pisownik

Month: marzec, 2019

Miałam dziś taki sen

Pozwoliłam sobie dziś na marzenie.

Budzimy się razem w łóżku, Ty budzisz się wcześniej, opierasz głowę na swojej dłoni i wpatrujesz się we mnie.

Myślisz – ale się cieszę, że Ciebie mam.

To myśl tak potężna, że słyszę ją na falach dźwiękowych, które odbijają się ode mnie.

Budzi mnie Twoja obecność i Twój uśmiech.

Pozwalasz mi się pokręcić, pomarudzić, zachęcasz mnie, żebym wstała.

Zachęcasz mnie kawą i śniadaniem, które przygotujesz. Wiesz jak to zrobić!

Wypijamy jedną, wspólną kawę. Nigdy nie wypiłam przecież całego kubka, zawsze dopijasz to, co zostawię.

Rozstajemy się na długich 10 godzin. Pracujemy, zarabiamy pieniądze, jesteśmy najlepsi jak potrafimy w tym, co robimy.

Tęsknimy za sobą.

Czasem ja, a niekiedy Ty wyślesz wiadomość – Myślę o Tobie.

Ależ to potrafi rozgrzać, kiedy jest zimno. Ostudzić emocje, kiedy jest nerwowo. Dać siłę, żeby wstać, kiedy brakuje sił.

Nie możemy doczekać się siebie.

Wspólnie jemy kolację. Opowiadamy sobie jak minął dzień. Jesteśmy ciekawi każdego szczegółu. Dopytujemy się i domagamy się siebie.

Jesteśmy spokojni, ponieważ było nam dane obudzić się razem, a teraz będzie nam dane położyć się znowu razem.

Żeby bezpiecznie przespać noc. Ja osłonię Ciebie, a Ty pokonasz wszystkie nasze koszmary.

O nic się nie martw! Powtórzysz to dwa razy ściszając głos i zasypiając obok.

Pogłaskasz mnie po policzku wyjątkowo. Będę zaopiekowana. Będę szczęśliwa.

Takie miałam dziś marzenie.

1939

Gdyby był lipiec 1939 nosiłabym długą spódnicę i białą bawełnianą koszulkę na ramiączkach.

Włosy byłyby luźno spięte, a na stopach drewniane koturny.

Makijaż nude. Zresztą! Jakie znaczenie ma makijaż.

Za 60 dni, o 6 rano skończy się pewność.

Pewność przyszłości, prawdy, przyjaźni. Dlatego musimy się spieszyć!

Wstawaj leniuchu! Już 12-sta godzina, nie zakrywaj się kołdrą, zaraz odsłonię świat za oknem i spojrzymy przed siebie.

Musimy się spieszyć!

Musimy zdążyć odrobić lekcje z wszystkich znanych nam uczuć wzajemnych, tych dobrych i złych.

Kochaj mnie mocno, pożądaj gorliwie, odwracaj się za mną, kiedy idę do pracy, żeby zapamiętać mnie dokładanie taką, jaka jestem.

Wieczorem wyplątuj mi opaskę z włosów i rysuj palcami linię od obojczyków, kości klatki piersiowej, wzdłuż pępka do bioder.

A potem powtórz to wszystko, tylko całym sobą i przygarnij mnie, ponieważ bardzo tego potrzebuję.

Spiesz się! Inaczej przegram tę wojnę i zginę od swojego największego wroga – Samotności.

Nie zawieram paktów, nie podpisuję konwencji.

Z nikim nie idę na żaden układ. Nie znam się na tym. Próbuję liczyć na Ciebie. Będziesz moim schronem, kiedy nas zaatakują? Lotnią, którą odlecimy, żeby być ponad to?

Musimy się spieszyć, niszczeję od wojen. Boli mnie brzuch. I mam suchą cerę. Którędy prowadzi droga do schronu?